piątek, 19 sierpnia 2011

Dla lubiących naleśniki

Moja przygodę muzyczną mógłbym podzielić na kilka etapów. Jest to pewnego rodzaju ewolucja przez różne gatunki muzyczne. Pamiętam z lat młodości jak w kaseciaku rządziły takie numery jak Vanessa Paradis "Joe le taxi", Desireless "Voyage Voyage". W późniejszym okresie zostałem fanem grupy Europe, rysując gdzie się da nazwę zespołu. Oczywiście znałem tylko jeden utwór "Final Count Down", ale co tam :) Kilka kaset ściachanych i nerwów straconych, bo magnetofon znów wciągnął taśmę z Bryan-em Adams-em. Byli też inne chłopaki z trwałą na głowie zwani Iron Maiden (2 lata temu byłem nawet na ich koncercie :) ). Po haevy metalu przyszedł etap na gotic i death metal, itd. itd. Piękne czasy do których czasami wracam, a żona otwiera oczy ze zdziwienia ;-) Jak ktoś kto słucha umcyk umcyk może jednocześnie przeskoczyć na aghrr aghrrr.
I tak wczoraj porządkując albumy wpadłem na Flapjack. Pamięta ktoś album "E3"? "Fairplay", "Comic Strip", "Soccer Kids"? ech... to była moc!:)
Potem pojawił się rewelacyjny jak dla mnie album "Juicy Planet Earth", który nie przyjął się tak jak poprzedni, choć zupełnie nie wiem dlaczego... Był inny, to prawda, ale ten klimat! Ktoś tam nawet nawrzucał, że zerżnięta od "Roots" Sepultury.

"I'd like to keep my soul, I don't need my body..."


I teraz prawie po 15 latach chłopaki znowu wydają album! Ciekawe czy się uda się zebrać kumpli na jakiś koncert wspominając nasze licealne pogoteki na szkolnych korytarzach :-)
Poniżej singiel zapowiadający nową płytę:
"Flapjack - Black Leather Couch"


piątek, 5 sierpnia 2011

Czego będą słuchały nasze dzieci?

Mama:
- Możesz włączyć coś normalnego?
Ja:
- Dlaczego, nie podoba Ci się?
Mama:
- Nie wiem jak Ty możesz słuchać tego łomotu...
Tata:
- Hmm, ja w sumie Ciebie rozumiem. Pamiętam jak za moich młodych czasów starsi narzekali na Czesława Niemiena, że drze gardło.

Pamiętam taką rozmowę z moimi rodzicami. I dzisiaj z uśmiechem ją przywołuję za każdym razem jak trafię na coś co zupełnie odbiega od powszechnie dostępnych schematów utworów muzycznych. Bardzo lubię próbować czegoś nowego. Nie wiem dlaczego, ale przyciąga mnie takie eksperymentowanie z muzyką. Zastanawiam się czy za kilkanaście lat odbędę podobną rozmowę z synem lub córką :)
Natchnieniem do tego wpisu jest kawałek "Nexus 6" z nowego albumu Andrew Bayer-a "It's artificial" labelu Anjunabeats, a jakże ;).

Albumu jeszcze nie znam, ale numer pierwszy zachęca mnie do sprawdzenia reszty.

Gdzieś w komentarzach znalazłem określenie tego typu muzyki jako glitch-hop :)

Zapraszam do sprawdzenia: